Zobaczyłem zorze więc poleciałem na biegun do siedziby Northa. Jak zwykle wszyscy strażnicy już tam byli.
-No nareszcie jesteś!- zapiszczała Ząbek, a Piasek podskoczył z radości
-Frost!, nie dało się szybciej!- krzyknął Zając
-Ooooo, czyżbyś się stęsknił Kangurku!- powiedziałem przesłodzonym głosem
-Ludzie, trzymajcie mnie bo.......- nie dokończył, bo Święty przysłonił mu usta
- Uspokójcie się, myślałem, że już z tym skończyliście!- spojrzał na nas gniewnie, po czym zwrócił się do mnie- Jack to naprawdę ważna sprawa.
- O co chodzi?- spytałem już bardziej poważnie
- Nad Oceanem Atlantyckim wyczuwamy sporo czarnej magii, musimy tam lecieć i to sprawdzić
-Czarnej magii? dziwne trochę,
- Nie ważne, do sań!- ryknął Miko więc bez dyskusji do nich wskoczyliśmy
-Ija- North szarpnął lejce i wystartowaliśmy. Przelecieliśmy przez lodowy korytarz i już byliśmy na zewnątrz. Chciało mi się płakać ze śmiechu, gdy widziałem panikę kangura. Cudowny widok. Hahahaha. Ok, nie ważne. Mikołaj wyszeptał do śnieżnej kuli ,,Środek Oceanu Atlantyckiego'', rzucił ją przed sanie i znaleźliśmy się w portalu. Wylatując z niego zobaczyliśmy gigantyczną czarną chmurę. Na jej brzegu stał............Mrok!???!
Dziwne było to, że co chwila wypuszczał konie, które wpadały do oceany, ale po chwili znowu z niego wylatywały mówiąc coś do niego, a on odkrzykiwał tylko: ,,Szukajcie dalej". Tylko czego on szuka. W końcu nas zauważył i uśmiechnął się szyderczo.
-Proszę, proszę, proszę, kogo mu tu mamy!- powiedział i zaśmiał się przeraźliwie
-Co ty tu robisz- wysyczał przez zęby zając
-To akurat nie wasza sprawa, ale skoro już jesteście to czas na plan jaki mam wobec was!
-Jaki plan- spytałem
-ZEMSTY!!!- wtedy wokół sań pojawiło się tysiące koni z czarnego piasku- zabić wszystkich, ale Jacka zastawcie mi. Wszystkie konie rzuciły się na wszystkich z wyjątkiem mnie. Chciałem im pomóc, ale musiałem zająć się wrogiem.
Zacząłem atakować go lodem, tylko że on z łatwością odbijał moje ataki.
-Kurde, ma więcej siły niż ten rok temu- pomyślałem zezłoszczony
Walczyliśmy sporo czasy, dlatego byłem wykończony, nie miałem już siły. Czarny Pan to wykorzystał i zadał potężny cios, Zrobiło mi się słabo. Usłyszałem tylko odgłosy walki i szyderczy śmiech Mroka. Potem zacząłem spadać, aż w końcu wpadłem do wody. Po prostu super. Przez chwile unosiłem się tak modląc, żeby tlenu mi nie zabrakło. Nagle poczułem, jak jakieś delikatne i zimne dłonie obejmują moją twarz więc lekko otworzyłem oczy. Widziałem jak przez mgłę, ale dostrzegłem twarz, tylko wydało mi się to niemożliwe, dlatego znowu zasunąłem powieki. Wtedy ten ktoś objął mnie ramieniem i zaczęliśmy płynąć w górę. Poczułem dopływ powietrza, ale z powodu braku siły po prostu zemdlałem.
Wokół mnie była ciemność. Nic nie widziałem. Po raz pierwszy bałem się i było mi zimno. Tak, dobrze słyszycie. Wtedy w oddali zobaczyłem światło. Zacząłem do niego biec, ale zatrzymałem się w połowie drogi. To światło okazało się dziewczyną w niebieskiej sukience z rozcięciem na lewej nodze, a za nią ciągnęła się długa, pół przezroczysta peleryna. Wszystko to wyglądało jakby było zrobione z lodu. Popatrzyłem w górę. Zobaczyłem księżyc i usłyszałem głos w głowie:
-Ona jest pomocą, ona jest nadzieją!- popatrzyłem jeszcze raz w stronę tej osoby, ale nie dostrzegłem twarzy. Nagle wszystko zaczęło się rozmazywać. Budziłem się.
Nadal miałem zamknięte oczy, ale bałem się je otworzyć. Nie wiedziałem gdzie jestem. I w tedy usłyszałem głos, najpiękniejszy jaki słyszałem, a wierzcie mi, przez te stulecia słyszałem naprawdę wiele.
-..............co stracone znajdź i zwróć mi dawny skarb, mój dawny skarb!- z każdym słowem tej piosenki czułem się coraz lepiej. Rany przestały mnie piec i już ich nie miałem. Czułem napływającą energię i zimno do mojego serca.
-No, tylko tyle mogę zrobić, pa, morze jeszcze kiedyś cię zobaczę- po czym poczułem zimny i delikatny pocałunek na policzku. Otworzyłem oczy na kilka minimetrów. Wszystko było zamazane, ale zobaczyłem twarz. Dziewczyny. Uśmiechała się do mnie. Nagle rozległ się huk, znajomy huk. To sanie Mikołaja.
-Ufff, chyba nic im nie jest- pomyślałem z ulgą
Ta nieznajoma chyba się wystraszyła, bo kiedy je zobaczyła z przerażoną miną zniknęła z mojego pola widzenia.
Strażnicy wyskoczyli z sań i szybko do mnie podbiegli pomagając mi wstać.
-Jack, nic ci nie jest?- martwiła się Ząbek
-W porządku, nic mi nie jest- odpowiedziałem
-Dziwne, po takim ciosie raczej by tak dobrze z tobą nie było- zamyślił się Miko, a Piasek pokiwał głową. Wtedy opowiedziałem im wszystko, a oni po chwili namysłu ustalili, że zastanowimy się nad tym później. Ja jednak przez całą drogę powrotną myślałem o tej nieznajomej. Kim była?, Dlaczego uciekła?, Gdzie jest teraz?, Dlaczego mi pomogła?, Jak to zrobiła?, Czy ją kiedyś zobaczę? Ciągle zadawałem sobie te pytania, ale nie mogłem na nie odpowiedzieć.
WAŻNE!!!- od dziś przez dwa tygodnie nie będzie nowego postu, bo zaczynają nam się ferie, ale spoko, potem będą dalsze, do napisania za dwa tygodnie. Dalej czekam na komy, ale od wszystkich.♥