sobota, 25 kwietnia 2015

Rozdział 12 ,,Pierwsza walka i ocalenie życia''

Witam, cześć i dzień dobry! Sobota=kolejny rozdział! Życzę miłego czytania!

Siedzieli na kanapie, kiedy rozległ się alarm. Od razu wszyscy zeskoczyli (z kanapy) i ustawili się koło wielkiego globusa. Mały punkt oznaczający jedno z Amerykańskich miast pokryło się czarnym piaskiem.
-Wszyscy prędko do sań!- rykną Miko. Zaczęli biec w ich stronę.
-Co się dzieje!?- zapytała zaniepokojona Elsa.
-Mrok atakuje!- odpowiedział Jack.
Kiedy weszli do sań od razu wystartowali. Przelecieli przez lodowy tunel, a kiedy znaleźli się na zewnątrz, przeteleportowali się do małego miasteczka. Wyszli z sań, a ich oczom ukazał się.................TOTALNY CHAOS! Wszędzie pełno czarnego piachu, gdzieniegdzie biegały koszmary! Na ich czele stał Czarny Pan uśmiechający się złowieszczo widząc strażników. Elsa spojrzała na niego wielkimi oczami. To on. To on był w jej śnie. To on chciał zabić Annę. To on nazwał ją (Elsę) córką księżyca.
-Witam was, drodzy przyjaciele!- zaśmiał się Mrok- A ciebie!- zwrócił się do Elsy- Nie poznaje! Zamyślił się na sekundę, a po chwili na jego twarzy zawitał tak przerażający uśmiech, że dziewczynę przeszły ciarki. On zaśmiał się szyderczo.
-Hahahahahahahaha! Oczywiście! Ty jesteś nową strażniczką! Bezużyteczną smarkulą, która według księżyca i biednych, naiwnych strażników jest ostatnią nadzieją na ocalenie świata!- powiedziawszy to rozpłynął się. Dosłownie. Wszyscy zaczęli się rozglądać. Nagle pojawił się za Elsą. Złapał ją od tyłu za szyje, tak, że nie mogła złapać tchu. Wyszeptał jej do ucha- Jesteś żałosna!
Zobaczywszy to Jack machną laską i trafił we wroga lodem. Ten puścił Elsę, a ona zaczęła kaszleć i łapczywie łapać powietrze.
                                                          
-Wszystko w porządku?- spytał białowłosy podbiegając do strażniczki. Ona trzymając się za szyję pokiwała głową na ,,Tak,,
-Zostaw ją w spokoju!- krzyknął chłopak stając przed nią
                                                                       

Mrok podniósł się i strzelił piaskiem w stronę Jacka. ale w połowie drogi pocisk rozbryzg się, gdyż uderzył w niego bumerang Zająca. Mikołaj wyciągnął swoje szable i próbował uderzać nimi Pitcha, ale on wyczarował kose i zaczął się nią osłaniać, a także atakował.
-Jeśli nie możesz walczyć , to..........-powiedział Jack.
-Spokojnie!-przerwała mu Elsa- dam radę!
On kiwną delikatnie głową na znak zrozumienia i ruszyli na pomoc strażnikom. Nagle Mrok i jego koszmary wzbiły się w górę. Jack, Elsa, Ząbek i Piasek od razu polecieli za nim, a Mikołaj i Zając musieli wsiąść do sań. Walka rozgrywała się teraz wysoko nad miasteczkiem. Wszyscy byli otaczani i atakowani przez koszmary, jednak najwięcej atakowało Elsę. Jack próbował jej pomóc, jednak uniemożliwiały mu to inne konie z czarnego piachu. Błękitnooka rodziła sobie całkiem dobrze, ale coraz bardziej opadała z sił.
                                                           
 
 
Jack strzelał w konie lodem, ale większości unikały jego ataków. Zając co chwila wyskakiwał z sań i rzucał pisanko-bombami.
                                            
 
 

Po chwili wszyscy oprócz Elsy i Ząbka znajdowali się w saniach. Z przerażeniem w oczach patrzyli, jak obie dziewczyny  walczą z Mrokiem narażając swoje życie. Czarny Pan jednak walczył z Białowłosą, a Wróżka musiała zajmować się koszmarami.
                                                              
 
-I co? Myślisz, że skoro wielki pan księżyc wybrał cię na strażniczkę, masz jakiekolwiek szanse, aby mnie pokonać? Zabiję cię, a wtedy już nikt nie przeszkodzi mi w zdobyciu świata!- krzyczał strącając w nią koszmarami.
-Po moim trupie!- oddawała ataki swoją mocą.
-To się da załatwić!
Nagle machnął ręką, tworząc strzałę z czarnego piachu, wycelował ją w Zębuszkę i wystrzelił.
                                                 
 




 

Strzała wbiła się w plecy Ząbka, a ona zaczęła spadać. Mikołaj poleciał saniami w jej stronę przez co wpadła w jego ramiona. Gdy Elsa to zobaczyła, w jej głowie zaczęły mieszać się różne uczucia. Złość, nienawiść, smutek, żal, rozpacz, wciekłość, gniew. Uwolniły się one w postaci błękitnej poświaty wokół dziewczyny, a jej oczy zaczęły świecić ostrym turkosem. Zacisnęła pięści z których zaczęły strzelać niebieskie i białe iskry. Jej moc zaczęła wymykać się spot kontroli.
                                                         
 
 
-Ty wstrętny, okrutny (cenzura), nie pozwoli ci tak traktować moich przyjaciół! Jestem nadzieją tego świata i przysięgam, że nie spocznę dopóki nie będzie on bezpieczny! Zapłacisz za to, co zrobiłeś!- wrzasnęła i wystrzeliła w kierunku Mroka strumień potężnej energii. Ta uderzyła we wroga z taką siłą, że wystrzelił, jak z katapulty. Wszyscy patrzyli na to z wielkim podziwem.
                                                    
 
 
Elsa otrząsnęła i szybko poleciała w kierunku sań. Kiedy wylądowała ułożyła głowę Ząbka na swoich kolanach.
-Co jej jest?- spytała przerażona.
-Ma w sercu koszmary. Jeśli nie wyjmie się ich, zaśnie wiecznym snem!- oznajmił Miko.
-Muszę ją uratować- wyszeptała i położyła ręce na jej sercu.
-Co ty chcesz zrobić?!- krzyknął wkurzony Zając.
-Proszę, ja wiem co robić! Zaufajcie mi!- spojrzała na nich błagalnym wzrokiem. Wszyscy pokiwali głowami. Westchnęła i zaczęła śpiewać:
-Śnieżko, światło zbudź,
pokaż moc i dar, odwróć czasu bieg,
i zwróć mi dawny skarb!
Ulecz każdą z ran,
odmień losu plan,
co stracone znajdź,
i zwróć mi dawny skarb,
mój dawny skarb!!!- kiedy śpiewała, działo się to, co w czasie uzdrawiania Jacka (w 3 rozdziale). Jej naszyjnik zaczął świecić i promieniować błękitnym blaskiem, potem tym samym błękitem zaczęły promieniować jej włosy, potem jej ramiona, zaczęło przechodzić przez łokcie, aż dotarło do jej dłoni. Na sercu Wróżki pojawiła się spora śnieżynka, a sam zaczęła lekko promieniować. Wszyscy patrzyli na to ze zdziwieniem i przerażeniem. Gdy skończyła śpiewać, spojrzała z nadzieją w stronę Zębuszki, która nagle otworzyła oczy i przytuliła się do Elsy. Ona odwzajemniła  uścisk.
-Dziękuję, Elso, dziękuję!- szeptała jej do ucha
-Nie ma sprawy!- i odkleiły się od siebie.
-Jak ty to zrobiłaś?- spytał Jack
-Aaaa, tak jakoś, nie wiem czemu, ale po prostu tak potrafię!- wyszczerzyła zęby.
 
...............................W tym samym czasie...................................
Mrok walnął z impetem o ziemie. Nadal był w szoku po tym co zobaczył. Podniósł się, a wokół niego zaczęły zbierać się koszmary. 
-Ta moc! No oczywiście! Nic dziwnego, że nie było jej w pałacu! Jest tutaj! Nasza mała syrenka jest tu! Świetnie! To mi tylko ułatwia zadanie! Przygotuj się córko księżyca! Nadszedł twój czas!!!
 
 
Skończone! Dużo obrazków, nie?
Słuchajcie, jest pewna sprawa, a właściwie dwie! Tina Fire założyła swojego bloga o fantazy! Co tam jest, możecie przeczytać w poprzednim poście. Proszę was, czytajcie i komentujcie go, bo mi się psiapsiuła załamie!
Tu macie link:
A tu macie link do bloga, którego założyłam z Hanią Wiśniewską! Jest on o Jelsie 21wieku! Serdecznie zapraszamy!:

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Zapraszam!!!♥

Siemka ludziska! Tina Fire postanowiła pójść w moje ślady i (Proszę o werble!)..................................................................
..................................................................................................................................................................................................
..................................................................................................................................................................................................
................................................................................ONA TAGRZE ZAŁORZYŁA BLOGA!!!!!!! Niestety nie jest on o Jelsie(:'( ), ale jeśli lubicie fantasty, dużo ognia (WIESZCIE MI, NAPRAWDE DUŻO OGNIA!) smoki, żywioły, elfy itp. to wpadajcie na jej bloga. Oto link: smoczakrewtina.blogspot.com 
Proszę, odwiedzajcie go czasem! Jest naprawdę świetny!!!♥

                                                     No to na razie tyle! Miłego dnia! Papa!!!

sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 11 ,,Pierwszy dzień i już kłopoty!"

Czesio ludziska! Kolejny weekend, czyli kolejny rozdział! Liczę, że się spodoba, bo z poprzedniego nie jestem zbyt zadowolona. Czytajcie go uważnie!!! No cóż, miłego czytania!!!<3


Elsa:
O księżycu! On jest fantastyczny! Po prostu nieziemski, i do tego jest taki przystojny! Zaraz........wróć.........czy ja właśnie powiedziałam, że jest..........MATKO, DZIEWCZYNO, OPAMIĘTAJ SIĘ!!! Jeju, po tej rozmowie od razu lepiej się poczułam. Ulżyło mi na sercu, bo nareszcie się komuś wygadałam. Chyba nie uwarzcie, że go okłamałam? Ja tylko nie powiedziałam mu o syrenach, a jeśli chodzi o siostrę, rodziców, mojego życie, to powiedziałam mu całą prawdę! Ok, nie ważne. Kiedy odszedł, ja nadal siedziałam i rozmyślałam wpatrując się w srebrną tarcze księżyca. Rozmyślałam, o nim, Jacku Froście. Wiecie, on mi przypomina mojego ludzkiego ukochanego.........zaraz.........o matko, jaki ja mam strasznie długi język! Oki, i tak byście się dowiedzieli. Tak, dobrze słyszeliście. Kiedyś naprawdę zakochałam się i spotykałam z ludzkim chłopakiem. Miał rozczochrane, kasztanowe włosy, piwne oczy. Zawsze mnie pocieszał i naprawdę umiał rozweselić. Codziennie dla niego śpiewałam. Mówił, że mój głos jest piękniejszy od śpiewania całego stada słowików. Nazywał się Jackson Overland (O-O). Może kiedyś opowiem wam tą historię. No nic. Po jakiś 30min wróciłam do pokoju, położyłam się i przykryła kołdrą. Udało mi się zasnąć, jednak nie miałam ani miłego snu, ani koszmaru. Po prostu ciemna pustka. Pewnie spałabym dalej, gdyby nie...........
Drzwi otworzyły się z hukiem, a ja tak się wystraszyłam, że wrzasnęłam i spadłam z łóżka. Z drugiej strony usłyszałam syknięcie. Na około łóżka przyszedł Jack z miną typu ,,Nie zabijaj!,, Stanął nade mną.
-Sorry, nic ci nie jest, wszystko w porządku?- spytał wystawiając do mnie pomocną dłoń
-Chyba tak!- złapałam jego rękę, on mnie podniósł- mogę wiedzieć, czemu wpadasz z hukiem do mojego pokoju i budzisz mnie o tak wczesnej porze- spytałam trochę zaspana
-O wczesnej porze?- zdziwił się- jest jakieś piętnaście minut po jedenastej!
-Serio?! Raju, ciekawe o której się wczoraj położyłam. Nieważne, po co tu przyszedłeś?- zapytała rozplatając warkocza i rozczesując włosy
-No wiesz, Mikołaj kazał mi cię obudzić i chciał, żebyśmy za chwile stawili się w strefie snów!- oznajmił
-Ok, czekaj tylko.......- skończyłam zaplatać warkocz, zawiązałam końcówkę i w kilka sekund zrobiłam sobie lekki makijaż- dobra, możemy iść.
Wyszliśmy z pokoju i po przejściu jakiś 50 metrów byliśmy na miejscu. Wszyscy byli zabiegani. Yeti i elfy latały gdzie popadnie, niosąc zabawki, a robiły przy tym hałasu, że szkoda gadać! Zębuszka cały czas poganiała swoje małe sobowtóry, żeby zbierały zęby, Zając bawił się swoimi bumerangami, a Piasek i Mikołaj żywo o czymś rozmawiali (Piasek pokazywał nad głową różne znaki.).
-Elsa! Jack! Nareszcie!- ryknął North, kiedy nas zobaczył. Wszystkie oczy zwróciły się w naszą stronę.
-Uspokój się, bo zaraz będziemy mieć tu lodowisko!- wyszeptał mi do ucha Jack. Faktycznie. Podłoga pode mną zaczynał pokrywać szron i lód. Zaczęłam myśleć o wodzie, syrenach i tego typu rzeczach. To mnie zawsze uspokaja. Po chwili lód zniknął. Strażnicy skierowali się w naszą stronę.
-I jak ci minęła pierwsza noc, Elso?- zapytała Ząbek. Od razu przypomniała mi się nocna rozmowa. Spojrzałam z ukosa na Jacka.
-Muszę powiedzieć, że bardzo dobrze!- uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił uśmiech.
-Świetnie, więc Elso- zwrócił się do mnie Miko- jedyne co na razie musisz wiedzieć, to to, że naszym największym wrogiem jest Mrok, chce on zdobyć władzę nad światem i sprawić aby dzieci przestały w nas wierzyć.
Pokiwałam głową. Mrok=zło, proste jak drut. Nawet nie zauważyłam kiedy Yeti niosący dmuchany basen (co dziwne, napełniony wodą) potkną się o elfa, na skutek czego przewrócił się, a basen poleciał prosto na mnie wylewając całą swoją zawartość. Spojrzałam z przerażeniem na moje mokre ręce.
-Słuchajcie, sorry, ja zaraz wracam!!!- krzyknęłam i puściłam się pędem w stronę korytarza. Skręciłam w prawo i próbowałam otworzyć jakiekolwiek drzwi. Udało mi się otworzyć dopiero wielkie, metalowe. Wpadłam do pomieszczenia i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Pomieszczenie okazało się być kuchnią. Na szczęście pustą. Westchnęłam przewracając oczami, gdy zaczęłam zmieniać się w wodę (VIP-y wiedzą o co chodzi!☻) Po sekundzie PAF! już jestem syreną. Wierzcie mi, kiedy macie ogon, wcale nie jest łatwo stać w pionie, wiec chwilkę się pokiwałam i zaczęłam spadać do przodu. Byłam do tego przyzwyczajona, więc ochroniłam się rękami.
                                             

 
-No świetnie!- pomyślałam
Nagle usłyszałam z korytarza wołanie. ,,ELSA! ELSA!,, to był Jack.
-O nie! Nie mogą mnie teraz zobaczyć! Co robić, co robić!!!- myślałam gorączkowo. Nigdzie nie zauważyłam ściereczek. Pozostało mi tylko jedno. Wystawiłam rękę i zaczęłam zamrażać krople wody na swoim ogonie. Po chwili był już suchy, dlatego znowu zmieniłam się w wodę, ale tym razem miałam nogi. Szybko w stałam i strzepałam z spódnicy niewidzialny kurz. Drzwi otworzyły się i stanęli w nich strażnicy. Gdy zobaczyli mnie po kostki zasypaną kryształkami lodu, posłali mi pytające spojrzenia.
-No co? Musiałam się wysuszyć!- powiedziałam jakby nigdy nic
Wyszliśmy z kuchni i już w sferze snów usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać.
......................W tym samym czasie w kryjówce Mroka.........................
 
Ciemność. Wszędzie czerń i słychać wściekłe wrzaski Czarnego Pana. Chodził wokół kopi globusa z małymi, złotymi światełkami i miotał czarnym piaskiem gdzie popadnie. Jego koszmary chodziły zanim.
-WY GŁUPCY! CZY NAPRAWDĘ TAK TRUDNO ZNALEŚĆ JEDNĄ. MAŁA, GŁUPIĄ SYRENĘ!!!- wrzeszczał jak opętany. Jeden z koszmarów podleciał do niego i wyszeptał mu coś do ucha.
-Jak to nie ma jej nigdzie w pałacu?!
Kolejny koń zaczął mu coś szeptać.
-Ooooo, a więc księżyc wybrał nowego strażnika? Ciekawe! No cóż, skoro myśl, że jakiś nowy może mnie pokonać, to się grubo mylą! Przygotować się! Atakujemy znowu!!!
 
 
No nareszcie skończyłam! Mam nadzieje, że rozdział się podobał! Liczę na dużo komów!
Wiecie, jeśli chcecie wiedzieć jak wygląda Elsa jako strażniczka, to macie tu rysunek:
                                          
 
Narysowała go Tina Fire! Uważa, że jej kompletnie nie wyszedł. Ja uważam, że jest super! A wy co myślicie???



sobota, 11 kwietnia 2015

Rozdział 10 ,,Szczera rozmowa''

Cześć i czołem! Witam w kolejnym rozdziale! Poprawiłam już poprzednie rozdziały. Jeśli jeszcze ktoś nie wie to od razu mówię Tina Frost to teraz TINA FIRE!!! Oki, życzę miłego czytania!


Jack:
Stałem tak przed tymi drzwiami jak słup soli. Ona pocałowała mnie w policzek. Kiedy to zrobiła, myślałem, że się rozpłynę. Ona jest naprawdę piękna. Te platynowe włosy, duże turkusowe oczy, pełne, zimne usta. No właśnie. Możecie mi powiedzieć, czemu miałem wrażenie, że już gdzieś czułem te zimne usta na swoim policzku. No nic. Po 10 minutach sterczenia jak głupek, wróciłem do mojego pokoju. Wziąłem zimny prysznic i  położyłem się na łóżku bez bluzy, bo i tak jest mi gorąco. Leżałem, ale nie mogłem zasnąć. Nie wiem czemu, ale myślałem o niej. O Elsie. O tej najpiękniejszej dziewczynie jaką znam. Cieszyłem się, że już się na mnie nie gniewa. Nagle coś usłyszałem. Coś jakby...........śpiew? Szybko założyłem bluzę, chwyciłem laskę i wyszedłem na balkon. Tak, teraz już wyraźnie słyszałem. Ktoś śpiewa. Wzbiłem się w powietrze i wylądowałem na środku dachu, a na jego krawędzi stała.....Elsa? Stała tam i śpiewała. Po mimo tego, że była to jedno, długie ,,aaaaaaaaaaaaa,, układało się w piękną melodię. Jej długa, trochę ciągnąca się po ziemi spódnica z rozcięciem po prawej stronie, powiewała na wietrze, a jej oczy lśniły od blasku księżyca. Nadal śpiewając okręciła się wokół własnej osi i szarpnęła za swojego koka, którego zastąpił warkocz i przygładziła włosy tak, że wyglądały tak, jak jej ,,tradycyjna,, fryzura. Wyglądała przy tym nieziemsko.
                                                   

-Woow!- wyszeptałem, jednak ona musiała to usłyszeć. Zobaczyła mnie.
-Ja...Jack? C...co ty tu robisz?- była lekko zmieszana. W jej głosie dało się usłyszeć zaskoczenie i tak jakby..... strach?
-Hej, sorry, nie chciałem cię wystraszyć, po prostu usłyszałem śpiew i chciałem zobaczyć, kto to. Nawiasem mówiąc, masz naprawdę przepiękny głos!
-Dzięki!- powiedziała smutno i usiadła na krawędzi dachu. Powoli do niej podszedłem.
-Hej, wszystko gra?- spytałem siadając po jej prawej stronie.
-Tak, jasne, po prostu nie mogłam zasnąć!
-Ja też nie!- zaśmialiśmy się
Zapanowała niezręczna cisza. Oboje patrzyliśmy na księżyc uśmiechając się.
-Wiesz..-zacząłem-...to prawda, że masz moc lodu?
-Jasne! Patrz!- wystawiła rękę, a z jej dłoni wystrzeliły śnieżynki, białe smugi i niebieskie iskry.
                                                      
 

-Mogę też władać miłością, zakochiwać w sobie ludzi i w ogóle!
-Extra!
Nagle machnęła rękami i spożyła małego królika, który zaczął skakać wokół nas. Oboje patrzyliśmy na niego i śmialiśmy się w najlepsze.
                                               
 
Nagle królik rozsypał się w powietrzu, a na nas zaczął padać śnieg. Patrzyliśmy sobie w oczy. Na jej policzkach pojawił się lekki rumieniec, co tylko dodało jej uroku. Jest taka piękna.
-Toooo, mówisz, że nie pamiętasz swojego życia, zanim stałaś się duchem?- widać było, że zaszokowałem ją tym pytaniem. Przez chwile nic nie mówiła.
-Wiesz- zaczęła- w sumie to coś tam pamiętam. Wiem na pewno, że miałam siostrę. Nasi rodzice zginęli, gdy byłyśmy jeszcze małe. Ja byłam bardzo wesoła, uwielbiałam się bawić. Moja siostra też lubiła, ale nie rozumiała mnie, zawsze byłam inna- powiedziało to z trudem hamując łzy- wiesz jak to jest? Wiesz jak to jest być nie rozumianym i innym od wszystkich?
-Tak- odpowiedziałem- doskonale cię rozumiem!- odpowiedziałem zgodnie z prawdą- Też byłem żartownisiem i w ogóle, ale gdy chciałem się komuś wyżalić, poprosić kogoś o radę, nie mogłem. Nie miałem żadnych znajomych w moim wieku.
Ale ja uważam, że jesteś naprawdę wyjątkową i wspaniałą dziewczyną!- to co zrobiła, gdy to powiedziałem, bardzo mnie zdziwiło. Ona mnie przytuliła. Po chwili odwzajemniłem ten gest.
                                                          
 
-Dziękuje!- wyszeptała mi do ucha.
-Czyli co- wstałem i wyciągnąłem do niej rękę- zgoda?
-Zgoda!- przyjęła moją pomoc. Nie musiałem użyć dużo siły, żeby ją podnieść, bo była bardzo lekka. Patrzyliśmy przez chwile na siebie.
-Oki, to ja idę do pokoju, bo jutro czeka nas rozmowa z Mikołajem, musimy ci wszystko wyjaśnić! Dobranoc- odwróciłem się i chciałem odejść, ale poczułem delikatną i zimną dłoń na lewym nadgarstku. Odwróciłem się.
-Jak myślisz, będę dobrą strażniczką, poradzę sobie?
-Mam być szczery, nie!- ona spuściła wzrok- uważam, że poradzisz sobie doskonale!- spojrzała na mnie wdzięcznym wzrokiem.
-Dzięki! Dobranoc!
-Dobranoc!- i udałem się z powrotem do pokoju. Zdjąłem bluzę i wpełzłem pod kołdrę. Tym razem zasnąłem bardzo szybko. Byłem pewny jednego. To początek prawdziwej przyjaźni. A może czegoś więcej!
 
Wiem, że krótki, ale czasami będą takie, ale też dłuższe. Liczę na dużo komów!
P.S W jednym z poprzednich rozdziałów Kiniaa spytała ,,A jaką niespodziankę dostał Hans w Frozen Fever?,, A oto odpowiedz na twoje pytanie:
                                               
(Hahahahahahahaha!!!!)
  



wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział 9 ,,Nikt nie może się dowiedzieć''

Cześć, siema i dzień dobry!!! A o to 9 rozdział. Jest on jednym z tych ważniejszych, ale nie aż tak bardzo. Życzę miłego czytania!!!


-Jack, i gdzie ona jest!
-Spoko, spoko, zaraz tu........- i wtedy z portalu wyskoczył worek z którego dochodziły dźwięki typu ,,aaaaaaaaaa,, i ,,łoooooooo,, , a następnie walnął z impetem o podłogę tak mocno, że otwór się rozwiązał.
-............ssss będzie- dokończył z tonem ,,to musiało boleć,,
Z wora wyskoczyła trochę poobijana Elsa z wściekłą miną, a nad jej dłońmi latały bardzo szybko małe śnieżynki i biła z nich błękitna poświata. Patrzyła na białowłosego takim wzrokiem, że gdyby mógł zabijać, już leżałby martwy.
-Zastanawiam się co lepsze, zamienić cię w lodowy posąg czy zakochać w rekinie ludojadzie!!!
-Hej, dziewczyno, spokojnie! Sorry za to, ale musiałem- tłumaczył się
-Witamy cię Elso Cold!- błękitnooka dopiero teraz zorientowała się, że nie są sami w pomieszczeniu. Koło nich stały dobrze znane jej osoby- podróż dobrze minęła?- zapytał Miko
-Podróż? O tak! Porywanie i przerzucanie przez magiczne portale mogę nazwać naprawdę ,,udaną podróżą,,!- zaśmiała się ironicznie.
-O, to świetnie! Jestem Mikołaj, Jacka już chyba znasz....?
-Taaaaa!- skrzyżowała ręce na piersiach, a on wyszczerzył się
-To Zając Wielkanocny, to Zębowa Wróżka......!- wtedy podleciała ona do Elsy.
-Cześć Elsa! Naprawdę wiele o tobie słyszałam! I o twoich kiełkach!- piszczała
-Moich, moich co takiego?!
-No pokaż je- mówiąc to włożyła jej palce do ust- Jejciu, ale białe, wręcz śnieżnobiałe, a jak się błyszczą! Cudowne!!!!
-Ząbek!- krzyknęli wszyscy (piesek pokazał nad głową wykrzyknik)
-Oj, sorki, ale są nieziemskie!- odleciała na swoje miejsce
-A to Piaskowy Ludek!- dokończył North. Mały, zrobiony z piasku człowieczek podleciał do Elsy i pokazał nad głową ładną piaskową różę. Dziewczyna wzięła ją do ręki. Wtedy rozleciała się i zmieniła w serduszka oraz śnieżynki. Białowłosa uśmiechnęła się pod nosem.
-No, to przejdźmy do rzeczy!- odezwał się Miko- Elso, księżyc wybrał cię na nową strażniczkę!-oznajmił
-Naprawdę!- ucieszyła się, ale momentalnie posmutniała- ale, jak mogę nim być skoro nikt we mnie nie wieży?!
-Nie martw się, zrobimy co się da, żeby w ciebie wierzyli!- zapewniła Ząbek
-W takim razie bardzo chętnie do was dołączę
-CUDNIE!!!- ryknął Mikołaj- jednak na razie będziesz połowiczną strażniczką, musimy zobaczyć jak sobie radzisz.
Elsa pokiwała głową. Cieszyła się, że ma nowych przyjaciół.
-Takie pytanie- odezwała się Zębuszka- pamiętasz kim kiedyś byłaś?
-Nooo, byłam sy...-ale szybko ugryzła się w język
-Syyy...?
-Syyama nie wiem!
-No bo nigdzie nie mogę znaleźć twoich wspomnień!
-To nic!- powiedziała jednocześnie myśląc ,,szukaj w przydziale dla magicznych stworzeń, wtedy znajdziesz,,
-Jack, odprowadź Else do jej pokoju, na pewno jest zmęczona!- North zwrócił się do niebieskookiego
-Ok, chodź!
Po chwili oboje szli korytarzem o czerwonych ścianach, ozdobionego różnymi świątecznymi ozdobami. Szli w ciszy, aż w końcu zatrzymali się przed błękitnymi, oszronionymi drzwiami.
-To tu!- odezwał się białowłosy
-Dziękuję!- podniosła rękę, żeby nacisnąć klamkę, ale Jack delikatnie ją złapał. Dziewczyna posłała mu pytające spojrzenie, a wyglądała przy tym tak niewinnie i słodko, że chłopak miał ochotę zapaść się pod ziemię.
-Słuchaj- zaczął- przepraszam cię za to wrzucenie do wora i w ogóle. Gdybym mógł ci to jakoś.....- nie dokończył bo błękitnooka położyła mu palec na ustach.
-Ciiiii, nic się nie stało, już się nie gniewam, nie czuj się winny!
Tak? Jeju, dzięki! Jak byś czegoś potrzebowała, to jestem u siebie, granatowe, oszronione drzwi. I jeszcze raz przepraszam i..........- w tym momencie Elsa przewróciła oczami i pocałowała go w policzek.
-Dobranoc!- powiedziała znikając za drzwiami, zostawiając osłupionego chłopaka na korytarzu.
............................................................................................................................................................
Oparła się o drzwi plecami i zsunęła się po nich, a następnie objęła kolana rękami.
-Ach, jaki on jest słodki!- westchnęła, ale opamiętała się momentalnie- dziewczyno, o czym ty myślisz!
Rozejrzała się po swoim pokoju. Otworzyła szeroko oczy. Te ściany, meble. Wyglądał prawie identycznie, jak jej poprzedni, tyle, że zamiast wielkiej muszli pod ścianą stało zwyczajne łóżko, ale pościel bez zmian. Podłoga była przykryta dywanem z śnieżnego puchu, a z sufitu zwisał lodowy żyrandol (taki jaki Elsa zrobiła w frozen, tyle, że w pomniejszonej wersji).
-Czegoś tu brakuje- pstryknęła palcami, a cały pokój natychmiast pokrył szron i wszędzie padał śnieg.
-No, i tu mogę spać!
                            

Przechyliła głowę w prawą stronę. Ujrzała tam drzwi. ,,Pewnie łazienka,, pomyślała. Wstała i udała się w jej stronę. Otworzyła je i weszła do środka. Łazienka w połowie była zrobiona z lodu. Postanowiła, że weźmie kąpiel. Napuściła ciepłej wody do wanny i wrzuciła do niej trochę soli do kąpieli. Zrzuciła z siebie ubranie i weszła do wody, następnie ułożyła się wygodnie. Nagle woda wokół jej nóg zaczęła bulgotać wytwarzając piane, która całkowicie je zakryła. Po chwili wszystko wróciło do normy, a w wannie była teraz: Prawdziwa księżniczka Arendell!
                              
(ogon niebieski, platynowe włosy, jaśniejsza cera i macie Else!)
 
    -Ach, nie ma to jak pobyć od czasu do czasu pobyć w swojej prawdziwej formie!- wzdycha- oki, Elso, skup się i na spokojnie przeanalizuj to, co się dzisiaj stało. Zostałaś w bardzo delikatny sposób *przewraca oczami* przyprowadzona do siedziby strażników marzeń, a także zostałaś w połowie jedną z nich i na wielki księżyc ty głupia babo! Prawie wygadałaś się, że byłaś, a raczej jesteś syreną! Pamiętaj, nikt nie może się dowiedzieć o istnieniu syren! Dobra, teraz uspokój się i zrelaksuj- powiedziawszy to zaczęła śpiewać sobie pod nosem: ,,Bo ja mam tajemnicę swą, domem mym podwodna toń!,, i tak w kółko. Po 20 minutowej kąpieli jakoś ,,wyczołgała,, się z wanny. Przez chwilę leżała tak na brzuchu i próbowała dosięgnąć ręcznika. Kiedy się jej to udało, wytarła się do sucha, łącznie z ogonem tak, aby nie było na nim ani jednej kropelki wody. Wtedy zaczęła zmieniać się w wodę (Żeby to zrozumieć, musicie obejrzeć H2OWK lub syreny z maco (Ci co oglądali wiedzą!)). Po kilku sekundach zamiast ogona, miała już ludzkie kończyny. Ubrała się, rozczesała włosy i zaplotła w luźnego warkocza, którego następnie zawiązała w koka. Wyszła z łazienki, położyła się na łóżku i przykryła kołdrą. Od razu zasnęła, ale niezbyt miłym snem.
Stała w ciemnym pomieszczeniu. Było w nim duszno i pachniało siarką, Usłyszała za sobą szelest, więc odwróciła się i ujrzała: Wysokiego mężczyznę w czarnej szacie, trzymającego ledwie żywą Ankę z dziwnie zaokrąglonym brzuchem. Przy jej gardle trzymał nóż.
-Anna!- krzyknęła i chciała do niej podbiec, ale nie mogła ruszyć nogami. Zobaczyła, że trzymają je ręce zrobione z czarnego piasku. Chciała je zamrozić, ale te same ręce złapały jej łokcie, obezwładniając ją. Spojrzała w stronę siostry. Miała wory pod oczami, a na twarzy było kilka małych zadrapań. Co chwile szeptała cichutko ,,Elso kocham cię!,,
-Twoja moc będzie moja, córko księżyca!- zaśmiał się ten mężczyzna i już miał poderżnąć gardło rudowłosej, gdy nagle obraz się rozmazał. Budziła się.
...................................................................................................
-ANNA, NIE!!!- krzyknęła budząc się. Była cała zlana potem, a łóżko wyglądało jak po przejściu huraganu. Wstała i zaścieliła je. Była pewna, że tej nocy nie zaśnie. Wyszła na balkon, odetchnąć świeżym powietrzem. Uniosła się i wylądowała na skraju dachu. Spojrzała na księżyc. Myślała o tym śnie. Co to za facet? Dlaczego nazwał mnie ,,córką księżyca,, i dlaczego chciał zabić Ankę?. No właśnie! Anna! Dopiero po tym śnie uświadomiła sobie, że naprawdę za nią tęskni. Nazwała ją zdrajczynią, ale to jej siostra. A jeśli ona nadal ją nienawidzi. Może w ogóle nie przejęła się jej zniknięciem. Stała tak i zaczęła śpiewać. (Tą melodie którą śpiewała Ariel, gdy oddawała swój głos).

No jest. Spóźniony, ale jest. Bardzo was przepraszam, ale na święta wyjechałam w góry, a tam brak internetu. Macie tu kilka świątecznych fotografii i mam nadzieję, że mieliście udane święta!!!♥ Z tą śnieżycą w Wielkanoc to Jack się u mnie postarał, hihihi!!!!!
       
 
 
(ooooooooooooo swit)
 
 

 
    I taki filmik:

                                               
                                  


♥Moje śnieżynki♥