czwartek, 23 lipca 2015

Rozdział 20 ,,.........teraz Wolta........''


Elsa:
Po ,,zwycięstwie,, jakie odnieśliśmy pokonując rycerza przeszliśmy przez zwierciadło wychodząc z tej ,,komnaty luster,, i znaleźliśmy się z powrotem w labiryncie. Złapałam Jacka za rękę i zaczęłam biec razem z nim przez pas krętych uliczek.
- A tak właściwie to czego szukamy?- zapytał nagle białowłosy
- Jak zobaczysz pomarańczowy portal, to daj mi znać - oznajmiłam nie odrywając wzroku od ścieżek. Oboje rozglądaliśmy się za portalem, aż nagle zobaczyliśmy go w ślepej uliczce.
Podeszliśmy do niego. Wyglądał tak, jakby był wnętrzem wulkanu.
                                                             

Biło od niego przyjemne ciepło. W głębi duszy mam nadzieję, że nie znajdziemy się w jakiejś ,,dolinie wulkanów,, bo będzie źle.
- Nie wydaje mi się, żeby był to dobry pomysł- zawahał się białowłosy
- Jaaaaack- specjalnie przeciągnęłam drugą literę- nie mów mi, że się poisz- zaczęłam się z nim droczyć
- JA? A w życiu!- zrobił urażoną minę
Uśmiechnęłam się. Jego zachowanie bardzo mnie śmieszy.
- No cóż panie Taki-ze-mnie-twardziel, to jedyna droga powrotna, więc lepiej chodź!- uśmiechnęłam się promiennie
-No dobra!- westchnął i także się uśmiechnął.
Złapaliśmy się za ręce i wskoczyliśmy do portalu. Czułam, jakbym przechodziła przez taflę wody. Kiedy byliśmy po drugiej stronie........UNOSILIŚMY SIĘ W WODZIE! O nie! Już po mnie! Zaraz wyrośnie mi ogon. Nagle poczułam dziwny ból po bokach mojej szyi. Dotknęłam tych miejsc i poczułam................ skrzela? Na końcu moich nóg pojawiły się płetwy. Spojrzałam na Jacka. Z nim stało się dokładnie to samo! 
- Raju, ale bajer!- wykrzyknął podziwiając swój nowy wygląd 
- Taaa.....bajer...- przytaknęłam z brakiem entuzjazmu. Dla mnie to normalka, tylko dziwne, ze zamiast ogona wyrosło mi.......no wiecie....TO! 
Spojrzałam w górę. Znajdowaliśmy się w wodzie pod jakimś miastem! 
                                                         

Nagle usłyszałam syk. Tak jakby....węża? Posłaliśmy sobie z Jackiem pytające spojrzenia. Znowu ten syk. Ok, teraz już się boję. Podpłynęłam do białowłosego. Przy nim czuję się bezpiecznie. Nagle z dnia wyskoczył...Wąż! A raczej wężo-smok! Zaczął płynąć w naszą stronę z wielką szybkością. Odplynęliśmy od siebie, a gad przepłynął między nami. Popłynął w górę, ale zawrócić skierował się na mnie. Machnęłam ręką sprawiając, że woda poruszyła się, a wąż mnie ominął. Znowu spojrzeliśmy w dół, a tam....jakiś facet! 
                                                          
Ja chyba zaraz padnę! Czy naprawdę wszyscy chcą mnie tu zabić? Dopiero co pokonaliśmy jednego, a teraz następny? Serio? Facet szybko znalazł się obok nas i zamachnął się na mnie swoim mieczem. Uchyliłam się, a ostrze przeleciało mi nad głową. Kopnęłam go w brzuch, a on złapał się za niego pochylając się. Wykorzystałam to i kopnęłam go w twarz tak, że stracił przytomność i opadł na dno. Spojrzałam na Jacka. Patrzył na mnie z otwartymi ustami.
- No co? Myślisz, że jak dziewczyna, to się obronić nie umie?- zaśmiałam się i zaczęłam płynąć na powierzchnię. Jack dogonił mnie i chwyciwszy mnie za rękę zaczął płynąć ze mną. W końcu wynurzyliśmy głowy, a naszym oczom ukazało się miasto. Bardzo piękne miasto. 
- Wow!- westchnęłam. Zaczęliśmy płynąć w stronę brzegu, a kiedy do niego dotarliśmy (co zajęło nam dobre 10min) wczołgaliśmy się na brzeg i padliśmy na niego wykończeni oddychając ciężko. Nagle nasze płetwy i skrzela zniknęły. To nawet dobrze.
- Co teraz robimy?- spytał Jack podnosząc się na równe nogi
- Może chodźmy w głąb tego miasta- zaproponowałam także wstając, ale nogi się pode mną ugięły i prawie bym się wywróciła, gdyby nie szybki refleks białowłosego, który złapał mnie i stawił do pionu.
- Dzięki!- zaśmiałam się wstydliwie i poczułam jak krew napływa mi do policzków tworząc delikatny rumieniec. Przeszliśmy jakieś dwa kilometry i weszliśmy do miasta. Wszędzie kręcili się ludzie, jednak wszysko wyglądało, jakbyśmy byli w średniowieczu. 
- Ok, jesteśmy w mieście....iiiiii?- białowłosy skrzyżował ręce na piersi. 
- Kseris, powiedziała, że w tej krainie czyli Wolcie znajdziemy przejście do naszego świata- oznajmiłam- jednak teraz proponuję odpocząć!- wskazałam na stolik przy jakiejś karczmie 
- Ale ty wiesz, że my nie musimy jeść, prawda? 
- A czy ktoś tu mówił o jedzeniu?- podeszłam do stolika i usiadłam na krześle. Ruchem ręki zachęciłam Jack, żeby także usiadł. Westchnął i zajął miejsce obok mnie. Chwilę rozmawialiśmy o tym czy ten facet przypadkiem nas nie szuka, do czasu, kiedy przerwała nam grupa ,,żeglarzy,, śmiejących się i podśpiewujących. 
- Barman!- zawołał jeden z nich- kufle piwa dla nas! Niedługo wyruszamy na połów!- zaśmiał się z pirackim akcentem. 
- A cóż to będziecie łowić?- spytała kelnerka podając im piwo. 
- Syreny oczywiście!- wykrzykneli uradowani. Aż mi się słabo zrobiło. Oni chcą polować na syreny!? Przecież to niedorzeczne! Od razu przypomniały mi się czasy średniowiecza. Pamiętam jak patrzyłam z ukrycia na te biedne, nieszczęsne syreny złapane przez żeglarzy. Miotające się w sieci, wrzeszczące i błagające o pomoc, która nigdy nie nadeszła. A żeglarze? Tylko się śmiali i wracali na ląd, by sprzedać zdobycz lub co gorsza, zabić dla zabawy. Jak dzikie zwierzę! A mówią, że to syreny są straszne, bo zwabiają i mordują nieszczęśników swoimi melodyjnymi głosami. Dlaczego tu też polują na syreny?!
- Wczoraj jedną złapałem - pochwalił się sinobrody mężczyzna - nie nacieszyłem się zdobyczą, bo kiedy wyciągnąłem ją na ląd, poderżneła sobie gardło! - po jego słowach wszyscy zaczęli się śmiać.
Kiedy to powiedział zadrżałam. Współczuję tej syrenie. Tak właśnie niektóre mieszkanki oceanu postępują. Walą umrzeć, niż być w niewoli. Gdyby nie to, że jestem strażniczką i nie wolno mi krzywdzić ludzi, najchętniej to ja bym im wszystkim poderżnęła gardła! Oni jeszcze się śmieją z nieszczęścia tej syreny! Barbarzyńcy!
- Słyszysz, jakie brednie oni wygadują? - wyszeptał mi do ucha Jack. W tym momencie miałam ochotę walnąć go w twarz! Brednie? To że ja mam ogon to też są według niego brednie? Dobra, muszę się opanować. Za dużo Emocji jak na jeden dzień. W sumie to nawet dobrze, że Jack tak uważa. W końcu nikt nie może dowiedzieć się o naszym istnieniu. Było by bardzo źle.
- Dobra chłopcy, zbieramy się! - wykrzyknął radośnie. Wstali i idąc ulicą zaczęli śpiewać na całe głosy:
- 1. U mnie zawsze harda mina,              
 Mnie syrena nie nowina,                
 Nie przestraszę się, albowiem
 W moim mieście pogotowie               
 Błyska, pędzi, że aż strach,            
 Śpiewa zaś mniej więcej tak: EO! EO! EO!

Ref.: Znasz syrenę? - Znam syrenę!        
Więc Cię ostrzec powinienem!         
Piękne pieśni będzie snuć,            
By zatopić naszą łódź! - Skończywszy w tym momencie zaśmiali się i zniknęli za rogiem. Straciłam kontrolę nad własnym ciałem. Prędko wstałam i wybiegłam na drogę. Patrzyłam za tymi żeglarzami ze smutną miną. 
- Hej, śnieżynko, wszystko ok? - powiedział białowłosy podchodząc do mnie i kładąc mi rękę na ramieniu. Spojrzałam w jego oczy, które teraz miały kolor czystego błękitu. Patrzył na mnie z troskliwością.  
- Tak.....oczywiście - zacisnęłam powieki by powstrzymać łzy. Ma nadzieję, że nie złapią ani jednej syreny.
Podeszliśmy do stolika i z powrotem zajęliśmy swoje miejsca. Po chwili ciszy rozległ się wrzask kobiety. Spojrzeliśmy z Jackiem w tamtą stronę, a naszym oczom ukazał się ten facet, który był w morzu. Popychał ludzi zagradzający mu drogę z mieczem w ręku, a nad jego głową latał ten wężo-smok. Rozglądał się ze wściekłą miną, a z jego nosa lała się bardzo obficie rubinowa krew. Kiedy nas zobaczył zaczął iść w naszą stronę z wściekłością w oczach.

CDN


Mam nadzieję, że się podobało! PAPA!          

                                                          
                                                            

14 komentarzy:

  1. Okay.
    1. co to je rubinowy? XD ja=męskie myślenie=nie rozróżniam kolorów xd
    2. super rozdział <3 ja chcę szybki next!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :*
    No i 3. PEFSAAA!! xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Rubinowy to taki odcień czerwieni! XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju.... czemu ty ich tak krzywdzisz?! (odezwała się ta, co nie krzywdzi....) Wszyscy chcą ich pozabijać! Już myślałam, że będą w domu, a tu..... nie....spodzianka! Znowu jakiś koleś chce ich zabić....! Kobieto, niech oni w końcu znajdą ten przeklęty portal i wrócą do domu!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. *w* piękny rozdział ! Weny i dużo czasu

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski rozdział! Byłabym pierwsza ale mi kumpela perfidnie wyłączyła laptopa ;-; a potem już czasu nie miałam ;-;

    Oj
    ...Elsa jest wściekła!!! Bedzie ostro! ...ona bedzie ratować syreny? :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Wolta? Hm... gdzieś słyszałam tą nazwę. Nie ważne rozdział bombowy. Aha Jack lubi być syrenką xD.
    Czekam na kolejny wspaniały i wciągający rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TYLKO NIE SYRENKA! -syrenki z mojego bloga
      EJ - Adagio
      Sorry sorry -ja

      Usuń
  7. Wtedy ten rycerz teraz ten weżosmok i facet... Boże, ludzie, niech oni bezpiecznie wrócą do swojego domu. Ale biedne są te syreny... Dobrze, że Elsa nie została złapana. Tylko co teraz...? Czekam na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a może El wskoczy do wody aby uratować syrenki i SUPERMEN Jack uratuję ,,pannę z opresji'' XDD

      Usuń
  8. Niech Elsa wymknie się Jack'owi, by ratować syreny! Potem niech ją wezmą do niewoli i stamtąd uratuje ją Jack (z obowiązkowym "Dlaczego mi nie powiedziałaś, że jesteś syreną?)!

    PS. Zapraszam na mojego bloga: elsastraznikiem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem co napisać więc napisze weny xD!

    OdpowiedzUsuń

♥Moje śnieżynki♥