Była przy brzegu więc zaczęła działać. Usiadła na plaży i ułożyła wokół siebie okrąg z pereł, które zabrała po drodze. Wyczarowała ostry sztylet z pięknie ozdobioną rękojeścią i przystawiła go do lewej dłoni. Już miała pociągnąć, ale zawahała się.
-A jeśli się nie uda, może Anna miała racje, może........NIE!- szybko odrzuciła te myśli- zawsze tego chciałaś i masz to zrobić, TERAZ!!!- wrzasnęła. Zacisnęła zęby i przeszyła sobie dłoń sztyletem. Na jej dłoni pojawiła się czerwona linia z której zaczęły cieknąć kropelki krwi. Syknęła z bólu. Wystawiła rękę, a na jej ogon spłynęło sześć kropli krwi. Zerwała naszyjnik z szyi, położyła go na dłoni i zacisnęła w pięści. Następnie cały w czerwonej mazi wisiorek zawiesiła z powrotem. Spojrzała z niepewnością na księżyc myśląc ,,Oby się udało'' i zaczęła śpiewać:
-O wielki księżycy,
o wielki mój panie,
czy mnie wysłuchasz
i spełnisz me żądanie,
człowiekiem chcę być,
to wielkie me marzenie,
czy ty o księżycu,
spełnisz moje pragnienie!- zaśpiewała i czekała na efekt. To nie trwało długo. Perły zaczęły świecić księżycowym blaskiem i stopniowo podnosić się i wirować wokół niej, aż w końcu wpadły do jej naszyjnika. Po chwili znowu z niego wyleciały z niego i ponownie wirując wokół niosły za sobą błękitne, fioletowe i białe jasno świecące smugi świateł. Wirowały coraz szybciej, aż w końcu powoli ją podnosiły. Powoli ogarniał ją strach, ale teraz nie mogła protestować.
Kilka pereł krążyło wokół jej głowy, rąk i tułowia, a kilkadziesiąt wokół ogona, który zaczął promieniować turkusem, aż rozdarł się na dwie części, przybierając kształt ludzki kończyn. To naprawdę bolało, ale była tak zaszokowana, że wydała z siebie tylko stłumiony kszyk. Perły zaczęły zwalniać i powoli ją opuszczać. Kiedy posadziły ją na piasku, wszystko wróciło do normy, a ona była tak wykończona, że po prostu zemdlała.
Po jakiś 15min ocknęła się. Rozejrzała się. Ocean, plaża, a za nią las. Po chwili wszystkie informacje do niej doszły, popatrzyła w dół i zobaczyła...............nogi! O rety, ona ma nogi! Zaczęła je oglądać. Zgrabne, gładkie i delikatne. Spojrzała na siebie. Miała na sobie błękitno-biały, zrobiony ze śniegu oraz lodu, oszroniony dwuczęściowy strój, na którym pojawiały się i znikały fioletowe serduszka. Na prawej oraz lewej ręce i prawej kostce mieściły się bransoletki z pereł oraz jasno-fioletowych kryształków. Całość wyglądała naprawdę pięknie. Wyczarowała sobie lodowe lusterko i przejrzała się w nim. Zamurowało ją. Makijaż stał się troszeczkę delikatniejszy, a pod lewym okiem mieściło się małe, różowe serduszko. Jej włosy pokrywała cieniutka warstwa szronu, a na warkoczu mieściło się kilka śnieżynek.
-Wszystkiego najlepszego Elso!- wyszeptała do siebie
-Ale jesteś ładna, może chcesz się ze mną pobawić!- usłyszała nagle. Rozejrzała się, ale nikogo nie zobaczyła
-Kim jesteś, gdzie jesteś?- wystraszyła się
-Nie bój się, jestem wiatr, pobawisz się ze mną?- zapytał ponownie
-Bardzo chętnie, ale kiedy indziej, bo teraz chcę wypróbować nogi.
-Wypróbować nogi?- zdziwił się. Elsa zrobiła facepalma.
-Ale ja jestem głupia!- pomyślała
-Czy ty coś ukrywasz!- zapytał podejrzliwie
-Ależ z skąd!!!
-Wiem kiedy ktoś kamie, gadaj, albo zaraz znajdziesz się na czubku drzewa!
-Dobra, dobra, ale nikomu nie mów, błagam- założyła ręce jak do modlitwy- ja byłam sy...sy...syreną!- wyksztusiła
-Extra, mam nową przyjaciółkę, która na dodatek jest syreną- ucieszył się- ale nie martw się, nikomu nie powiem, Jack i tak na pewno by mi nie uwierzył!
-A kto to???- zaciekawiła się
-Jack Frost, strażnik zimy i zabawy!
-Aaaaaaa, ten Jack!!!
-Swoją drogą dzięki, że go uratowałaś! Poczekaj pomogę ci- i postawił ją na równe nogi
-Dzięki!- postawiła pierwszy krok, ale zachwiała się i prawie upadła, lecz wiatr ją złapał. Spojrzała na las przed nią i zaczęła śpiewać:
-Oto ten dzień,
gdy świat mam w zasięgu ręki,
czy nie przestraszę się mych własnych snów,
chciałam tego od lat,
to nie czas na lęki,
chociaż, NIE! dosyć słów!- postawiła pierwszy krok, potem drugi, trzeci itd.- Hahahahahaha, oh- zatrzymała się na skraju lasu i z nie pewnością postawiła stopę na trawie ,po czym wyszła do lasu na jakieś 20 kroków (i zaczęła robić to co Roszpunka w zaplątanych, ale zamiast do wody weszła.... no nie wiem, w kwiaty???)
-Hahahaha, ten zapach traw,
ich woń,
wolnością świeżą tchnie, oh,
we włosach ciepły wiatr powiewem wabi mnie, oh, hahahaha,
po raz pierwszy w życiu, robię to co chcę, oh,
i mogę biegać, skakać i śpiewać i latać,
powietrze mnie niesie- na to słowo zaczęła się wnosić po nad drzewa- a serce aż rwie się,
więcej, chcę jeszcze, bo czuje, że wreszcie,
nadeszły noooweee dniiiiiiiiii!!!- zakończyła
-Ładnie śpiewasz- powiedział wiatr, odstawiając ją na ziemie
-Dziękuje! Zobacz!- wskazała na jakąś wioskę- tam jest wioska, może spotkam jakiś ludzi!
-Ja musze teraz lecieć gdzie indziej, ale latać umiesz i beze mnie, pa!
-Pa!- i odbiła się od podłoża. Nawet jej to wychodziło, tylko że zaliczyła kilka niezgrabnych fikołków w powietrzu. Wylądowała na samym środku tego miejsca. Wszędzie paliły się ogniska i było mnóstwo ludzi, pomimo jakiejś drugiej w nocy.
-Cześć, siemka, dobry wieczór!- machała do wszystkich, ale nikt nie zwracał na nią uwagi. Nagle jakaś dziewczynka zaczęła biec w jej stronę.
-O cześć mała, słuchaj, jestem tu nowa i........- nie dokończyła, bo ta dziewczynka przez nią przebiegła. Złapała się za serce, bo poczuła w nim ukucie. Wszyscy ludzie zaczęli przez nią przechodzić.
-Halo, halo!- krzyczała, ale nikt jej nie odpowiadał. Przez przypadek machnęła ręką, z której nie wyleciał tylko śnieg, ale też serduszka, które trawiły akurat kłócące się małżeństwo. Nad ich głowami pojawiły się serduszka, o oni zaczęli się przytulać i całować. Spojrzała na swoje dłonie myśląc ,,Jak ja to zrobiłam''. Popatrzyła na księżyc. Wtedy usłyszała w głowie głos:
-Witaj Elso Cold. Dałem ci nogi jak sama chciałaś, ale mam inne plany wobec ciebie. Jesteś odtąd duchem zimy i miłości. Uważaj jednak, bo kiedy dotkniesz wody, po kilku sekundach zamienisz się w syrenę, aż do wysuszenia!
Teraz wszystko było jasne. W końcu zawsze musi być jakiś haczyk. Było jej szkoda, że nikt ją nie będzie widział. A przynajmniej tak się jej wydawało.
Jeju ale super rozdzial (przypomnialo mi sie bajka H2O ) nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu ;) weny zycze
OdpowiedzUsuńAwwwww *w* niesamowite
OdpowiedzUsuńNie martw sie, jeszcze sie spotkają. Dziekujemy za komy, jednak jeszcze czytacie ten blog, co za ulga :) <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać nexta.
Cudo <3 ^^
OdpowiedzUsuńNiestety, haczyk jest ZAWSZE :P
No właśnie!
OdpowiedzUsuńżycie takie już jest. Haczyk czai się wszędzie. Świetny rozdział :) czekam na next. I jak już pewnie zauważyłaś masz nową czytelniczkę. Byłabym wdzięczna, gdybyś odwiedziła mojego bloga i zostawiła jakiś komentarz :)
OdpowiedzUsuńhttp://jelsa-serceskutelodem.blogspot.com/
Z chęcią będę czytać i witam w naszym gronie!
OdpowiedzUsuń:D jeszcze motyw H2O! <3 bajka mojego dzieciństwa. Kocham ją<3
OdpowiedzUsuńQueen^^
PS.: Zajrzyjcie czasem:
www.thefrozengames.blogspot.com
Witamy nową duszyczkę!
OdpowiedzUsuńP.S Będziemy czytać!